DROZDOWO
DROZDOWO
Przedstawiamy Wam Drozdowo, małą miejscowość z wielką historią, położoną 10 km od Łomży, Znajduje się tu siedziba Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. Zachęcamy do odwiedzenia tego terenu i obejrzenia najciekawszych zakątków.
Na szczególną uwagę zasługuje Muzeum Przyrody - dawna siedziba rodu Lutosławskich. Ten przepiękny obiekt składający się z części starszej, pierwotnie modrzewiowej, zbudowany w końcu XVIII w. stanowił klasycystyczny dworek. Po śmierci ostatniej właścicielki Marii Niklewicz, córki Wincentego Lutosławskiego, dwór zostaje rozebrany i zrekonstruowany ponownie z cegły i dachu krytego gontem.
Muzeum Przyrody - Dwór Lutosławskich w Drozdowie
W 1895 roku brat Wincentego, Stanisław, postanawia powiększyć siedzibę dostawiając do południowej strony nową murowaną część w typie neorenesansowej willi miejskiej. Budynek ten charakteryzuje się urozmaiconą bryłą i delikatnym detalem, a skontrastowany ze skromnym dworkiem sprawia monumentalne wrażenie. Jego forma bardziej pasuje do pejzażu miejskiego niż wiejskiego, więc może budzić zdziwienie wielu turystów. Jest to jedyna taka budowla w okolicy i prawdopodobnie unikalna w większej skali.
Widok na Dwór Lutosławskich od strony południowej
Pamiętajcie jednak, że członkowie rodu Lutosłąwskich nie byli typowymi przedstawicielami ziemiaństwa, a twórcami burżuazji przemysłowej wywodzącej się z warstwy ziemiańskiej. Folwark Lutosławskich w szczytowym okresie liczył ok. 2,5 tyś. ha i było to prawdziwe imperium. Wacława Lignowska, pani do towarzystwa Pauliny Lutosławskiej, w swoich „Pamiętnikach” tak mówiła o Drozdowie „wspaniały majątek mlekiem i miodem płynący”. W posiadłości istniała specjalistyczna hodowla bydła mlecznego i owiec, krochmalnia, gorzelnia, oraz browar jako dominujące przedsięwzięcie, produkujący 100 000 wiader piwa rocznie. Dobra jakość miejscowej wody, nowoczesna linia produkcyjna dały początek sukcesowi drozdowskiego piwa na międzynarodowych wystawach. Miało one licznych odbiorców w Stanach Zjednoczonych i Chinach.
Franciszek Lutosławski umierając zostawił po sobie sześciu synów: Wincentego i Stanisława ( z pierwszego małżeństwa z Marią ze Szczygielskich ) oraz Mariana, Jana, Kazimierz i Józefa z małżeństwa z żoną Pauliną.
Portret Wincentego Lutosławskiego
Zastrzegł, aby nie dzielili oni majątku ani dochodów, poprzestając tylko na pensji w wysokości 2000 rubli rocznie dla żonatych i 1000 rubli dla kawalerów. Była to kwota wystarczająca na wystawne życie.
Znakomitą ozdobą dworu, był i jest zachowany do dzisiaj, park podworski. Swoim pięknem i bliskim położeniem obok przepływającej Narwi zachwycał mieszkańców tego miejsca. Strzyżone żywopłoty i trawniki, sieci alejek i ścieżek spacerowych, owalny klomb oraz staw wodny były cudownym miejscem do odpoczynku i regeneracji sił.
To właśnie ten skrawek nadnarwiańskiej przyrody podziwiany był przez mieszkańców dworu, w tym Romana Dmowskiego, który ostatnie pół roku swojego życia spędził wraz z Marią i Mieczysławem Niklewiczami w Drozdowie i często siadając na tarasie wpatrywał się w stronę wijącej się nieopodal rzeki.
Widok z tarasu od strony południowej.
Kolejną informacją dotyczącą tego miejsca jest opowieść o rodzonym bracie Sofii Casanovy - Lutosławskiej, pierwszej żony Wincentego, który został zaproszony do dworu. Celowo przekazano mu, że leży on nad jeziorem, a nie nad rzeką Narew, która podobnie jak dzisiaj, podczas wiosennych rozlewisk tworzy ogromny zbiornik wodny zalewając pobliskie łąki i pastwiska.
Inną ciekawostką jest fakt, potwierdzany przez mieszkańców Drozdowa, że w nowszej części budynku dworu, którą Pani Niklewiczowa oddała w dzierżawę, znajdowała się placówka medyczna, a dokładnie porodówka.
Na uwagę zasługują również inne historyjki z życia dworu Lutosławskich. Są to miedzy innymi wspomnienia kolejnej córki Wincentego Lutosławskiego Izabelli Wolikowskiej. W książce pt. „Bolszewicy w polskim dworze” opisuje traumatyczne przeżycia z 1920 roku, kiedy to bolszewicy atakują okolice Łomży i wkraczają do Drozdowa. To właśnie ona, zdając sobie sprawę z ogromu zagrożenia, pozostaje we dworze, aby nie narażać swojej babki Pauliny na forsowną ewakuację konnym zaprzęgiem. Z autorskiej relacji dowiadujemy się, że „za każdym razem patrzy żołnierzom Armii Czerwonej prosto w oczy, aby żaden z nich nie odczuł wrażenia, że odczuwa lęk”. To ona jest świadkiem kradzieży biżuterii, wielu pamiątek rodzinnych, niszczenia mienia rodu Lutosławskich, a nawet śmierci jednego z żołnierzy spadającego z przeszklonego sufitu. Bolszewicy pijani tańczyli i bawili się nie zwracając uwagi na kosztowne meble, instrumenty czy dzieła sztuki zgromadzone we dworze. Wymowny jest szczególnie jeden cytat: „Dobrali się do wódki, tańczą na fortepianach i bagnetami kłują portrety. Szaleją.”, „….na podłodze leżały książki, papiery, obrazki, bibeloty”.
Fragment wystawy stałej pt. "Salon dworski"
Fragment wystawy stałej pt. "Salon Dworski"
Fragment wystawy stałej pt. "Salon Dworski"
Fragment wystawy stałej pt. "Salon Dworski" - na obrazie Maria ze Szczygielskich-Lutosławska
Do interesujących obiektów, które warto byłoby zobaczyć w Drozdowie jest kościół w stylu neoromańskim. W 1878 r. ufundował go Franciszek Lutosławski.
Kościół pw. św. Jakuba Apostoła w Drozdowie
Ołtarz z obrazem "Wniebowzięcia NMP" z ok. 1890 r.
Ma od długość 36 m, szerokość 12 m, a wieża stojąca obok posiada wysokość 24 m. W kościele znajduje się kielich z ok.1500 roku oraz monstrancja z 1588 r.
Wnętrze kościoła w Drozdowie przed remontem, fot. Z.Biernacki
Zabytkowa tablica informująca o pobycie i śmierci Romana Dmowskiego w Drozdowie
Równocześnie na miejscowym cmentarzu wystawiono rodzinną kaplicę grobową. Jako pierwszy z rodziny Lutosławskich został pochowany w niej ks. Kazimierz, który zmarł w Drozdowie na szkarlatynę.
Zabytkowa kaplica rodu Lutosławskich
Te i wiele innych ciekawych historii znajdziecie Państwo właśnie w Drozdowie, do którego odwiedzin serdecznie zapraszamy!!!!